Zofia Fortecka (z domu Szatkowska)
Biografia
Fortecka Zofia

Zofia Fortecka z domu Szatkowska - Absolwentka Wyższej Szkoły Rolniczej we Wrocławiu. Artystka uprawiająca malarstwo miniaturowe na szkle. Jej prace znajdują się w krajowych i zagranicznych kolekcjach prywatnych, w zbiorach Muzeum Tatrzańskiego w Zakopanem i muzeów zagranicznych. Jest autorką blisko 30 wystaw indywidualnych, zarówno w kraju, jak i za granicą - we Francji, USA, Meksyku, Wielkiej Brytanii, uczestniczyła też w kilkunastu wystawach zbiorowych.
Pochodzi ze starych góralskich rodzin Stopków i Krzeptowskich. Jest prawnuczką legendarnego Jana Krzeptowskiego-Sabały, córką Henryka Szatkowskiego i Marii Stopkówny, córki znanego na Podhalu Wojciecha Stopki Mocarnego.
Henryk Szatkowski studiował prawo w Krakowie, Wrocławiu i Berlinie. Był kierownikiem wydziału uzdrowiskowego w magistracie zakopiańskim, politykiem BBWR i pracownikiem w Ministrstwie Komunikacji. Uważany jest za jednego z inicjatorów budowy kolejki na Kasprowy Wierch. Był wiceprezesem Polskiego Związku Narciarskiego, człowiekiem na Podhalu bardzo wpływowym i cieszącym się wielkim szacunkiem. Jednocześnie był niemieckim agentem, jednym z głównych ideologów Goralenvolku, głoszącym tezy o odrębnym narodzie góralskim, którego korzenie wywodzą się od plemion germańskich. Jeden z założycieli (obok Wacława Krzeptowskiego, Witalisa wiedera i Józefa Cukiera) Związku Górali, największej zorganizowanej kolaboracji z okupantem niemieckim. Jego żona nie podzielała tych poglądów i nie przyjęła góralskiej kennkarty.
Pod koniec wojny Szatkowski opuścił Zakopane wraz z wycofującymi się Niemcami. Od tamtego czasu nie nawiązał kontaktu z rodziną a jego losy są nieznane. W procesie Goralenvolku został skazany zaocznie na karę śmierci.

Relacja

Chałupka góralska u babki Marianny Krzeptowskiej. Tam się urodziłam. Miałam dwóch braci. Moją mamę nazywaliśmy Marysią, a do babki mówiliśmy mamo. Mężem Marianny Krzeptowskiej był Wojciech Stopka Mocarny z Kościelisk - staroświecki i surowy człowiek. W domu urodziło się dziesięcioro dzieci, z czego dwoje zmarło. Zostały cztery dziewczynki i czterech chłopców. Moja mama była najstarszym dzieckiem, w związku z czym spoczywały na niej bardzo duże obowiązki. Mieli dużo ziemi. Uprawiali ziemniaki, owies i len. Mama często wspominała uprawę tego ostatniego. Spod małego źlebku wypływał potok. Zrobiono w nim dziurę i moczono len. Następnie wszystkie obróbki były wykonywane w domu. Mama, młoda dziewczynka przędła, robiła płótno i szyła koszulki dla dzieci. Chodziła również z workami zboża pod Budzowski Wierch do młyna Stopki Adama, żeby zmielić trochę mąki na placki. Żyli z hodowli krów i koni.
Przed wojną mama ukończyła cztery klasy. W tamtym czasie do jednej klasy chodziło się dwa lata. Skończyła klasę czwartą, co według mnie było wielkim bohaterstwem. Dzieci nie miały butów ani ubrań, a do Kościelisk trzeba było iść trzy kilometry ciężką drogą pod górę, przez potoki. Wiem o tym, bo potem sama chodziłam tą drogą do szkoły. Ważnym elementem edukacji Marysi było tkactwo, którego uczyła się w warsztacie państwa Brzozowskich. Znakomicie opanowała pracę z kilimami.
W latach dwudziestych czy może trzydziestych XX wieku dziadek był fiakrem. Woził gości w Zakopanem. Zaczął nadużywać alkoholu. Rozeszli się z babcią, która przeprowadziła się do domu wybudowanego przez chłopców. Dom mieści się na drodze Józefa Krzeptowskiego.
Pojawił się mój ojciec, który działał w kierunku narciarstwa i turystyki. Poznał mamę. Postanowili się pobrać. Ślub odbył się w Krakowie.
Z ojcem mieliśmy mały kontakt, bo pracował trochę w Zakopanem, trochę poza. Pamiętam jednak, jak grabiłyśmy siano na Budzowskim Wierchu. Nadjechał ojciec i przywiózł lody. Utkwiły mi w pamięci te pyszności. Niewiele więcej pamiętam, jeśli chodzi o czasy przedwojenne, ale pamiętam wybuch wojny. Ojca nie było. Mama postanowiła, że będziemy uciekać. Do dziś mam ten obraz przed oczami: dziadek Stopka Mocarny maszerował pierwszy, a my za nim. Brata Jaśka trzeba było nieść, bo był malutki. Szliśmy na Miętusią. Tam w drewnianym schronisku przetrwaliśmy jakiś miesiąc. Pamiętam jak przyszedł tam wujek Józek Krzeptowski z Frączystym Andrzejem z Chochołowa. Obaj byli kurierami. Szli chyba na Węgry.
Wojna. Jako dzieci nie orientowałyśmy się w sytuacji. Musieliśmy się przeprowadzić do ciotki Zosi Stopkównej Marcinowskiej. Babcia absolutnie nie akceptowała działalności dziadka i wyrażała to w otwarty sposób: wyprowadziła się z domu do cioci, nie wzięła góralskiej kenkarty, co nie było łatwe dla ojca, który w tym działał.

Przez całe życie Marysia prowadziła gospodarstwo. Pierwsze było u dziadków. Potem, kiedy babka Krzeptowska przeniosła się do tego nowego domu, mama prowadziła gospodarstwo z bratem Władkiem. Po wojnie, kiedy wstawaliśmy rano do szkoły zawsze był garnek kawy i świeży chleb. Zawsze byliśmy zadbani pod każdym względem. Mama przez cały czas była pracownikiem cepelii. Wykonała niesłychaną ilość prac, żebyśmy mogli iść do szkoły. Cała nasza trójka studiowała. To wymagało wstawania o piątej rano do krów, pracy z kilimami, w Morskim Oku u wujka Andrzeja lub w Dworcu Tatrzańskim, gdzie paliła w piecach i nosiła węgiel. Zdrowie jej dopisywało niesłychanie.

Zofia Fortecka - wybuch wojny
Zofia Fortecka - wspomnienie matki
Fundusz Inicjatyw Obywatelskich
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Wtórna publikacja lub rozpowszechnianie treści publikowanych przez Stowarzyszenie
bez uprzedniej pisemnej zgody Zarządu Stowarzyszenia zabronione.
Auschwitz Memento
Narodowe Archiwum Cyfrowe Muzeum Tatrzańskie Miasto Nowy Targ Miasto Zakopane Powiat Tatrzański Powiat Nowotarski